www.kijwoko.fora.pl

Thorvoy

Miejskie ulice nie byłyby prywatne, Aleksy. Miałem na myśli organizowanie dobrowolnych składek niejako na rzecz miasta. Zresztą nie mam też nic przeciwko państwowym bezpłatnym autostradom. Obywatele chcą wybudować? Zrzuta. Jeśli będzie potrzeba połatać dziury- kolejna zrzuta. Ponadto zainteresowani bez konkretnej akcji mogliby nawet co jakiś czas sami wrzucić złotówkę na jej utrzymanie. Chodzi o to, by wzbudzić w Polaku poczucie odpowiedzialności. Dzisiaj kradnie nam się pieniądze, a z pożytkiem wydawany jest ich ułamek. Polak powinien mieć świadomość, że nikt nie wymaga odeń, by dzielił się swoim majątkiem, ale jeśli w ogóle nie będzie się udzielał w podobnych akcjach i dawał tym samym zły przykład innym, będzie żył w bagnie.

Ja to widzę tak:
1. Państwo publikuje i codziennie aktualizuje listę potrzeb, opisując każdą z nich. Każda z potrzeb ma przypisany numer konta. Aktualizowany na bieżąco jest również stan funduszów.
2. W momencie osiągnięcia wymaganej kwoty, konto jest blokowane. Nadwyżki przechodzą do rezerwy.
3. Realizuje się potrzebę. W przypadku jej zaspokojenia i pozostania nadwyżki, ta przechodzi na inną potrzebę. Na jakiej zasadzie- można sobie jeszcze podyskutować.

Teraz zostaje tylko zmotywować rodaków do działania. Jeden z pomysłów już padł- bezpłatna reklama dla największych dobroczyńców na skalę zależną od kwoty oraz zasięgu sfinansowanej potrzeby. W tym momencie można liczyć na przedsiębiorstwa. A szary obywatel? Tu trzeba po prostu wytłumaczyć, że skoro żyje w naprawdę wspaniałym państwie, które nie komplikuje mu życia, nie inwigiluje, nie wtyka nosa w nie swoje sprawy, praktycznie wymaga tylko tego, żeby nie łamać liberalnego prawa i co miesiąc odprowadzać stałą, nie tak strasznie wysoką (biorąc pod uwagę skok przeciętnej jakości życia) kwotę do Skarbu Państwa, to mógłby się choć trochę poczuwać do wdzięczności.

Aleksy

Taki system byłby ciekawy, ale uważam, że zbyt idealny, utopijny. To tak jakbyśmy całkowicie znieśli podatki na rzecz dobrowolnych składek. Każdy wtedy będzie wychodzić z założenia, że nie jest aż taki bogaty, a sąsiad jest trochę bogatszy, więc może on zapłaci a sąsiad ten pomyśli podobnie i tak dalej, aż w końcu spośród 100k właścicieli domów tylko 15k zapłaci jakieś składki. Ja jedynie tu widzę możliwość tego, ażeby finanse publiczne były w pełni przejrzyste. Czyli, że miasto na swoich serwerach podaje ilość kasy, którą zebrała z podatku od nieruchomości; podaje stawkę, liczbę płatników, zebraną sumę oraz też to na co zostało to wydaje, np. 50k zł na ulice miejskie, więc wchodzę na zakładkę ulice miejskie i widzę, że remont ulicy Kościuszki kosztuje 10k zł, remont trwa od roku, prowadzi do firma Remonty Miejskie S.A. Planowany czas zakończenia budowy - za 6 miesięcy. Całkowity koszt - 54k zł a czas remontu 16 miechów. Następne w kolejce są ulice: Mariacka, Korfantego, Kopernika, Powstańców, Królewska... Można byłoby też dać dane przetargu. Generalnie chodzi o to by dane były mocno przejrzyste i obywatele miasta mogli kontrolować swój samorząd. A odnośnie tych reklam to w przypadku darowizn dla kasy miejskiej w pełni zasadne.

EDIT: Można też dodać coś takiego, że mieszkańcy jakieś ulicy mogą się zobowiązać, że sami zajmą się remontem i np. da się im ulgę podatkową.

pawel91BDG

Martwi mnie tylko to, że przetargi zazwyczaj wygrywają firmy które każą sobie zapłacić najmniej.... a jak wiadomo kto tanio kupuje ten kupuje 2 razy.... więc idąc tym tropem należało by również zreformować zasady wygrywania przetargu - czyli opisać jak znaleźć kompromis pomiędzy jakością a ceną. Wiadomo im tańsza robota tym gorszy materiał, maszyny, może i nawet pracownicy....

Aleksy

Thorvoy

Tak, CIT dla zagranicznych stały. I tak będziemy znakomitą alternatywą dla systemu podatkowego ich własnych państw.

Nie wiem czy chciałbym oddać prawo do kopalin swojemu państwu. Moje podwórko- moja sprawa, co się znajduje POD nim.

Napisałem też o certyfikatach (temat zaś rozwinąłem w osobnym wątku). Sądzę, że należałoby przede wszystkim pomyśleć, jak sprawić, żeby obywatele dawali państwu pieniądze dobrowolnie.

Aleksy

Thorvoy

Aleksy

1. CIT to podatek od dochodu, a ja piszę o podatku od przychodu.
2. Na razie to nie możliwe, z powodu, że te surowce nam potrzebne do spłaty zobowiązań. Póki co proponowałbym do 10m na własność.
3. Ale to nie jest darmowe, bo trzeba kupić ten certyfikat.

Thorvoy

1. Dlaczego właśnie od PRZYchodu? Zniechęcisz firmy opierające strategię finansową na niskich marżach.
2. Może więc tak: wprowadzić parę podatków wybitnie PRZEJŚCIOWYCH (w tym olborę), które na mocy ustawy byłyby likwidowane w przypadku zmniejszenia dziury budżetowej do określonej wartości.
3. No tak, tak. To coś jak "darmowe minuty", za które trzeba zapłacić. W każdym razie państwo nie będzie sięgać do kieszeni przedsiębiorcy, bo przedsiębiorca sam będzie chciał zapłacić państwu. Wydaje mi się, że najlepszą metodą jest poszukiwanie takich źródeł zasilania budżetu.

Aleksy

1. Chodzi o to, że przy dochodowym firma wyprodukuje towar i sprzeda go firmie-córce w raju podatkowym po cenie produkcji (brak dochodu). Trzeba dać odpowiednio niskie. CAS proponuje 1%.
2. To już pasuje. Wprowadzić podatki przejściowe, które by można było likwidować wraz z wchodzeniem na prostą.
3. Może się uda.

Thorvoy

AD 1: No tak. Można co prawda próbować dokonywać pewnych regulacji w obrębie działalności, ale wtedy znów kpilibyśmy sobie, jak to ma dzisiaj miejsce, z wolności gospodarczej. No dobra, jestem przekonany póki co.

Czy powinienem rozumieć, że w punktach 2 i 3 doszliśmy do porozumienia?

******
Edycja:

Jeszcze jedno mi wpadło odnośnie przejściowego podatku. Można byłoby ustalić, że mamy ustawę podatkową, która obowiązuje cały czas, ale:
1. Poniżej iluś tam procent PKB długu obowiązuje powszechne zwolnienie od nich.
2. Przy wzroście długu powyżej określonego procenta są pobierane.

Ot, cała filozofia.

Teraz należałoby przemyśleć jeszcze kilka podatków przejściowych i ustalić dla nich granicę pobierania.

Aleksy

W pkt 2-3 się zgadzamy, ale mam jednak i tak wątpliwości przy podatku dochodowym/przychodowym od osób prawnych. Miałby on dotyczyć wszystkich czy tylko podmioty zagraniczne? A jeżeli tylko zagraniczne to jak to sprawdzimy? Taki przykład: ING Bank Śląski; bank wydzielony w 1988 r., później sprywatyzowany, siedziba w Katowicach. Kategoryzujemy go do banków polskich czy obcych? To dość poważny problem. Nie wiem czy tyle samo czy mniej byłoby z podatkiem od kapitału zagranicznego.

Warto popatrzeć na to:
[link widoczny dla zalogowanych]

Aleksy

Podatki: pogłówne, akcyza, od nieruchomości, górniczy, gruntowy.
Podatki do likwidacji: VAT, PIT, CIT, podatki w paliwie, od spadków i darowizn, od czynności cywilnoprawnych, od oszczędności.
Podatki tymczasowe: VAT lub obrotowy, PIT liniowy, CIT dla zagranicy.

To się w końcu decydujemy, które podatki tak, które nie. Podatek od dochodu/przychodu mnie zniechęcają generalnie, bo to podatek od bogacenia się, ale nie wiem. Co reszta na to i w ogóle co m na inne podatki?

Thorvoy

Co powiesz na opodatkowanie towarów luksusowych lub innych dóbr, których posiadanie NIE wiąże się z przeciętnymi potrzebami ludzkimi (samochód osobowy, komputer, kuchenka mikrofalowa czy komórka do takich potrzeb akurat należą!)? Jeśli ktoś sprzedaje gadżety erotyczne, alkohol, fajki lub pierścionki z brylantami, musiałby doliczać do ceny niewysoki podatek płacony przez klienta, tak jak dzisiaj VAT.

Generalnie przydałoby się opracować podatek (lub podatki) dotyczący ludzi, którzy chcą znajdować się w stanie posiadania ponad przeciętne potrzeby. Oczywiście byłby to podatek niewielki, żeby podatnikowi nie opłacało się za bardzo kombinować.

Możnaby też przygotować listę artykułów niezbędnych do życia w naszym położeniu geograficznym i określić na dany rok pułap cenowy, powyżej którego towar jest luksusem.

Przykład:
1. Komputer stacjonarny bez peryferiów- do kwoty 2.000 zł nieopodatkowany. Powyżej 2.000- podatek od nadwyżki.
2. Telefon komórkowy- do wartości 800 zł. Powyżej 800 zł- podatek od nadwyżki.
3. Auto osobowe- zależnie od klasy auta i przeznaczenia użytkowania. Tu należałoby dokonać pewnej klasyfikacji. Chodzi o to, żeby podatku NIE płaciła osoba, która kupuje sobie nówkę Passata w kombi z salonu, ale ktoś, kto ma ochotę trzasnąć sobie Ferrari za milion dolców.

I tak dalej, i tak dalej.

Z opodatkowania, pomijając alkohole, CAŁKOWICIE zostałaby wykluczona żywność.

Do tego akcyza na używki nie-spożywcze. Chodzi mi głównie o tytoń, chociaż obłożyć nią można byłoby również np. starą dobrą Mary Jane, o ile tylko będzie dostępna w sklepach. Kiedy tylko chleb będzie kosztował znów 1,50 zł, z przyjemnością dam pani w kiosku 20 lub więcej złotych za paczkę fajek.

Aleksy

Opodatkowanie takich rzeczy w ramach akcyzy, rzecz jasna? Można byłoby, też o tym myślałem, ale nie możemy przesadzać, bo lepiej by taki bogacz kupił sobie to ferrari w salonie w Warszawie niż w salonie w Madrycie. Samo jednak opodatkowanie pewnych rzeczy takich jak narkotyki (alkohol, tytoń, marihuana, inne), kamienie szlachetne, super-auta, jachty, prywatne samoloty to dobry pomysł, ale oczywiście w pewnych granicach, tak by kasa publiczna coś miała, a taki podatników nie został zniechęcony do polskich sprzedawców (na pewno cena brutto nie może być wyższa od obecnej). Trochę jednak mam zastrzeżenia dot. pułapu ceny; ona nie musi koniecznie decydować o luksusie, lecz np. o nadmiernym popycie na klasyczny towar.