www.kijwoko.fora.pl

Thorvoy

Co, jeśli go trwale uszkodzisz? Wybijesz oko, pozbawisz słuchu, oszpecisz...? Dajcie spokój. Rozumiem Wasze emocje względem sukinsynów, których większość świata najchętniej obdarłaby żywcem ze skóry, ale przypominam, że chcemy nazywać się ludźmi cywilizowanymi (ja z pewnością nie chcę wracać do buszu/jaskiń), więc nie zapędzajmy się za daleko.

Aleksy

A kto pisze o torturach?

Thorvoy

Zdaje się, że chcesz pozbawić więźnia wszelkich praw i godności, co oznacza, że taki strażnik będzie mógł z nim robić, co tylko zechce.

Aleksy

Skoro nie został skazany na KŚ to nie można go zabić. Może co najwyżej nie dostać jeść albo dostać po mordzie jak nie chce iść do roboty.

Thorvoy

Dostanie po mordzie odrobinę za mocno lub o jeden raz za dużo- uszkodzisz go. Będziesz głodził- możesz zagłodzić na śmierć. Nie, Aleksy. Chociaż jest parę osób, które chętnie sam bym zobaczył z wybitymi zębami, nie zgodzę na podobne rzeczy dokonywane w majestacie prawa. I tak mamy władzę nad więźniem, więc możemy spokojnie korzystać z przemocy dopiero w momencie zastosowania jej przez skazanego.

Aleksy

Ale to znaczy, że sam się prosi. Jeżeli nie dostanie jeść, albo dostanie w mordę (to drugie nie jest aż tak ważne, jak to pierwsze) to dlatego, że nie poszedł pracować. Prezes zakładu musi za coś opłacić mu pogłówne, za coś go utrzymać, za coś wypłacać odszkodowanie (np. rentę) ofiarom.

Thorvoy

Nie ma "sam się prosi". Jak wyskakuje z łapami do strażnika, to rzeczywiście, ale jeśli nie- nie możemy wprowadzać barbarzyńskich metod. To znaczy niby możemy, ale dla mnie to nieludzkie.

Aleksy

Ależ owszem "sam się prosi". Jak inaczej nazwiesz sytuację, że więźniowi nie chce się iść do roboty?

Thorvoy

Ano tak, że traci pewne przywileje, o ile jakieś ma. Jeśli prywatne więzienie przyjmuje więźnia, powinno być zobligowane do zapewnienia każdemu jakiegoś ABSOLUTNEGO życiowego minimum (chleb, woda, dach nad głową, łóżko). Mało znajdziesz osób, które dla zasady będą wolały żyć na tymże minimum niż iść do roboty, dzięki której dostaną lepsze posiłki, może większą przestrzeń itd. A jak się zdarzą- cóż, ryzyko zawodowe przedsiębiorcy (właściciela więzienia). I tak niewielkie.

Aleksy

No właśnie, a jak mu trafi jakiś idiota co chce przez głód do Boga się zwrócić, to ma mieć problem? Nie jestem chrześcijaninem, ale cenię tę religię za ten tekst: "Kto nie chce pracować, niech też nie je".

Thorvoy

Nic na siłę. Jak chce głodować, niech głoduje. Najwyżej umrze, ale to już jego wybór. Chodzi o to, żeby nie odmawiano mu posiłku, jeśli jest głodny.

Aleksy

Załóżmy, że będzie tak umierać 2 miesiące. Przez ten czas więzienie musi opłacać mu pogłówne, musi opłacać rentę ofiarom i ma na dodatek zajętą celę, w której można osadzić produktywnego więźnia.

Thorvoy

Już tyle przebolejesz. Wiadomo, że skarb państwa zawsze będzie miał jakieś poboczne obciążenia. Tego nie unikniesz. Opisywanych przypadków za wiele nie będzie, zwłaszcza w bogatszym społeczeństwie, gdyż takie zwykle cechują się niskim poziomem przestępczości.

Aleksy

1) Ale jakie poboczne obciążenia? Piszemy o prywatnych zakładach karnych, działających na podstawie koncesji ministerialnej. To prywaciarz będzie mieć straty, a to co ty piszesz daje więźniom prawo do strajku co jest totalnym absurdem.
2) Bieda zapewne jest nawet w Hongkongu, bo to zjawisko uniwersalne, podobnie jak przestępczość.

Na marginesie dodam, że w stosunku do więźniów chętnie bym widział także walki gladiatorów. Wtedy można byłoby dużo zarobić i lud miałby zabawę.

Thorvoy

Tfu! Zobacz, o której godzinie pisałem tamten post. Niewyspany byłem (znowu!) i jakimś cudem odniosłem się do tematu zapomniawszy, że więzienia mają być prywatne.

Prywaciarz może mieć straty, owsze. Takie ryzyko. Kto nie ryzykuje, ten nie je, nieprawdaż? Nie możemy się odczłowieczać, żeby obniżyć ryzyko jakiegoś przedsiębiorcy.