Forum www.kijwoko.fora.pl Strona Główna www.kijwoko.fora.pl
Młot na złodziei
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Likwidacja gimnazjum i powrót do 8-letniej SP
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kijwoko.fora.pl Strona Główna -> Własne pomysły
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rsx78




Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszcz Gdański

PostWysłany: Wto 20:44, 31 Maj 2011    Temat postu: Likwidacja gimnazjum i powrót do 8-letniej SP

Więc co myślicie odnoście likwidacji gimnazjum i przywrócenia 8-letniej szkoły podstawowej?

Ja jestem za, a głównym argumentem będzie to, że nie będzie aż tak dzieciarni odwalało (chyba każdy pamięta to co było w jednym z Gdańskich gimnazjum).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jedenras




Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:31, 31 Maj 2011    Temat postu:

Ten temat przewiną się już w przypadku innego tematu, ale przyda sie taki z ankietą .Był bym za , dlatego że za młody wiek na zmienianie środowiska w przypadku gimnazjum się nie sprawdził.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Thorvoy
Administrator



Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 1845
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:30, 01 Cze 2011    Temat postu:

Jedenras, po Dejvidzie teraz Ty mi podpadasz.
1. PrzewinąŁ.
2. Byłbym.

I to wszystko w jednej linijce z groszem.


No, ale poza tym racja. Rsx78, to dla Ciebie: http://www.kijwoko.fora.pl/ankiety,31/powrot-starego-szkolnictwa,213.html. Co prawda z ankiety wyklarowała się propozycja projektu, ale zawsze możesz dodatkowo zagłosować, bo co jakiś czas ankiety będą ponownie sprawdzane w celu ustalenia, czy głos większości nie uległ zmianie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thorvoy dnia Śro 1:31, 01 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AlumDark




Dołączył: 12 Maj 2011
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zdolny Śląsk

PostWysłany: Czw 22:51, 02 Cze 2011    Temat postu:

Instytucja gimnazjum, to bardzo ciekawy twór naszych ministrów, którzy upodobali sobie (a w sumie nie wiedzieć czemu...)zmianę systemu edukacji, średnio raz na cztery lata. Jakie założenia szkół gimnazjalnych były, to już każdy wie, natomiast że wyszło, jak zwykle to nie każdy widzi. Młodzież cofa się w rozwoju, ba nie boję się tego stwierdzenia - idiocieje.
Pracuję zawodowo, jako szeregowy przedstawiciel służb mundurowych w Polsce (jakich jest wiele) i mam dosyć często do czynienia z pokoleniami reprezentującymi w/w szkoły i po takiej obserwacji, likwidacji gimnazjum mówię zdecydowane: tak!
Jednakże osobnym tematem wydaje się wychowanie, a raczej sposób formowania młodzieży przez rodziców, którzy przez własne lenistwo i niechęć dostrzegania problemu, zwalają wszystko na szkoły, ale to też temat na inny wątek...


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pawel91BDG




Dołączył: 21 Maj 2011
Posty: 472
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 16:55, 03 Cze 2011    Temat postu:

Alum, masz u mnie piwo Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ShadowPrimeMinister




Dołączył: 13 Lut 2011
Posty: 424
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Pią 22:15, 03 Cze 2011    Temat postu:

Tak jak głosowałem w ankiecie. Gimnazjum to był makabryczny błąd i trzeba go naprawić. Jestem za przywróceniem starego porządku nauczania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AlumDark




Dołączył: 12 Maj 2011
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zdolny Śląsk

PostWysłany: Sob 0:58, 04 Cze 2011    Temat postu:

Dzisiaj akurat miałem chwilę wolnego i poświeciłem ją na mniej lub bardziej ciekawą lekturę gazety lokalnej, był w niej artykuł o gimnazjach, tym razem trzeba przyznać, że pismaki nie spieprzyli sprawy i do głosu dopuścili nauczycieli tych młodych, jak i doświadczonych. Ku mojemu zdziwieniu w końcu grupa zawodowa trzymała się razem mówiąc, by politycy dali już sobie spokój z reformami, a oni sami będą od nowa układać cały bałagan, jaki nastał w czasie ostatnich kilku rządów.
Pomysł osobiście uważam za bardzo trafiony, o ile na samym pomyśle nie zakończy się.
Wiecie ile razy mam do czynienia z młodzieżą gimnazjalną, sam przypominam sobie, jak miałem 15 lat,a było to już spory kawał czasu temu (czas pojęcie względne, ale dla mnie 15 lat to sporo...no prawie 15 lat...), pamiętam nasze wygłupy w szkole i poza nią. Wtedy dla mnie najlepszym sposobem na spędzenie czasu wolnego była piłka na podwórku, rower albo ukradkiem wypite jedno piwo na pięciu. Do cholery przecież z całkiem luźnej perspektywy 15 lat to nie jest dużo, a patrząc dzisiaj na tych młodych ludzi boję się... O swoją przyszłość. Podczas interwencji w jednym z zespołów szkolnych w moim mieście tylko z jednej klasy udało się nam zebrać 5 noży (długość ostrza powyżej 11 cm - czyli prawnie zakazane), 2 sztuki broni pneumatycznej - brzmi, jak z scenariusza amerykańskiego filmu, ale nie! To nasze realia i o dziwo właściciele tychże przedmiotów pochodzili z majętnych i pozornie szanowanych rodzin...
Jest wiele przykładów na zło, które wyrządzają politycy - ono nie jawi się od razu, tylko jak wino z czasem mocy nabiera. Ale niestety problemem jest fakt, że u nas w kraju politycy nie ponoszą odpowiedzialności za swoje czyny - bo ta zapisana jest tylko w życiorysy ludzi zwyczajnych, których osądzenie (bardziej lub mnie sprawiedliwe) nie nastręcza kłopotu.
No, ale znów odbiegam od tematu - ten typ tak ma - najwyraźniej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AlumDark dnia Sob 1:00, 04 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dejvid




Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław / Nysa

PostWysłany: Sob 15:13, 04 Cze 2011    Temat postu:

Teraz ja poruszę inny aspekt sprawy. Nie wiem co za matoł wymyślił, aby wprowadzić średniowieczny system nauki w XX/XXI wieku. Tak to niestety bywa jak ktoś zdobył wykształcenie w latach 70 i zapomniał, że edukować się należy całe życie. Nie chcę się rozpisywać o tym jaką mamy młodzież, jakich nauczycieli i jakie społeczeństwo. W skrócie powiem tylko, że aktualna edukacja i wychowanie nie ma nic wspólnego z tym co ów Wielki minister miał za swoich czasów. Dziś rodziców zastępuje Komputer, piłkę zastępuje football online, znajomych czat, a szkołę podwórko. Rodzice nie mają czasu dla dziecka, bo muszą spłacać kredyty aby mieć gdzie mieszkać, a od pomocy dziecku w nauce są korepetytorzy. Rolę rodzica (w ich mniemaniu) ma pełnić szkoła, a naprawdę pełni ją wirtualna rzeczywistość lub rzeczywistość abstrakcyjna.
W każdym rozwijającym się gospodarczo państwie (społeczeństwie) występują pewne stałe czynniki (czy tego chcemy czy nie). W takim społeczeństwie zmienia się nawet rozwój anatomiczny człowieka. Każde kolejne pokolenie staje się wyższe (ok 1 cm na pokoleniu), co widzimy sami po sobie, bo jesteśmy wyżsi od rodziców, nasze młodsze rodzeństwo będzie wyższe od nas, a własne dzieci będą nas brały za kurdupli. W średniowieczu ludzie mający 160 cm byli "gigantami". Wszystko to jest możliwe dzięki temu, że nie musimy biegać z dzidą za papu, witaminki możemy kupić w aptece, a mydło jest już w każdym domu. Inny dowód na to? Zapytajcie babci w jakim wieku miała swój pierwszy okres i o to samo zapytajcie gimnazjalistki. Rożnica jest w latach i nadal będzie się zbliżać do 10 roku życia. Kolejny dowód to nasze "16-ki", które spokojnie mogły by być brane (bez makijażu) za 20-paro latki.
Idąc dalej, to z szybszym rozwojem anatomicznym przyśpiesza się również rozwój psychologiczny człowieka. Kiedyś okres dojrzewania (okres buntu) można było wcisnąć w 16-18 rok życia, a dziś może on już zaczynać się w wieku lat 12-14. Tu właśnie pojawia się gimnazjum. Młodzież w okresie buntu nie wierzy w autorytety, bo nawet ich nie ma. Rodzice zapracowani, a net sami wiecie jaki jest, a jest on (nie oszukujmy się) dla ludzi już rozwiniętych intelektualnie.
W starym systemie idąc do podstawówki dziecko jeszcze czuło respekt przed rodzicami i nauczycielami. Koledzy jakich się poznało w pierwszej klasie (po okresie zabaw w przedszkolu) zazwyczaj byli kolegami do klasy ósmej, nauczycieli mijało się 8 lat na korytarzach i miało się z nimi ciągle styczność nawet jak nas nie uczyli. Któryś rodzic zawsze był na wywiadówce i każde szkolne przewinienie w domu odbijało się pręgą na tyłku lub tygodniem bez piłki z kolegami. Siedzenie w domu było karą! Brykać zaczynało w 7-8 klasie wiedząc, że następny przystanek to szkoła średnia (prawie dorosłość), a później studia co już wiązało się z dorosłością i odpowiedzialnością (nawet tą na pokaz). W szkole średniej nauka zaczęła być wymagająca i rodzice już nie mogli pomóc, należało wykazać się własną inicjatywą w zdobywaniu wiedzy. Postawa nauczycieli zmieniła się i do ucznia zaczęli podchodzić jak do kogoś dorosłego (z szacunkiem). Rozmowy z nauczycielami były na innym poziomie, bardziej motywującym do samodzielnej pracy. Rodzice też wykazywali pewną dozę zaufania. Szkoła średnia była traktowana jako 4 (5) lata nauki stanowiącej swoiste "być lub nie być" w przyszłości , a świadomość, że to ostatni etap "wymuszonej nauki" sprawiała, że okres buntu był mniej dokuczliwy dla dziecka jak i otoczenia. Idąc do szkoły średniej dziecko już wiedziało na czym świat stoi, jak rozpoznać ludzi "dobrych", a jak "złych", jak odróżnić wpływ destruktywny od konstruktywnego. Potrafiło samodzielnie dokonać wyboru nie kierując się tylko argumentacją "bo inni", "co oni sobie pomyślą". Tak było w telegraficznym skrócie.
Dziś cały ten proces został zaburzony. O ile pierwsze lata w podstawówce i ostatnie lata szkoły średniej, nie wiele się różną od tych z "przeszłości", to najważniejszy okres w wieku nastolatka został całkowicie rozstrojony. Dziecko w gimnazjum nie jest już dzieckiem, ale też nie jest jeszcze dorosłym trybikiem społeczeństwa. Dla mnie jest ono swoistym kalekom intelektualnym. Jest w okresie niewiary w rodziców i we wszystkich dorosłych, a jedyny autorytet to kolega o rok starszy. Na każdy nakaz i prośbę reaguje buntem i niechęcią. Jedyną rodziną dla takiej osoby są rówieśnicy (na tym samym etapie rozwoju intelektualnego) i różne grupy społeczne, z którymi chce się utożsamiać za wszelką cenę. Okres rozwoju jest na etapie "udowodnię, że jestem dorosły", a dowody dorosłości widzi się w postępowaniu dorosłych. Picie, palenie, wulgaryzmy, narkotyki nie są już eksperymentowaniem (jak za naszych czasów) tylko manifestem swojej dojrzałości. Gimnazjum nie jest kolejnym przystankiem w edukacji, tylko swoistą szkołą przetrwania, gdzie pozycję w grupie trzeba sobie wywalczyć, gdzie zagrożenie czai się na każdym kroku; jak nie kolega z innej klasy chce mi zrobić tuning uzębienia, to nauczyciele chcą mnie udupić na kolejny rok, jak nie nauczyciele, to rodzice wiecznie o te fajki drą ryja. No przecież zdałem egzaminy do gimnazjum i udowodniłem, że jestem już "duży", więc czemu się nie odpierdolą (dowody znajdziecie na WyKurwie)?
W starym systemie okres ten był by wytłumiony i rozłożony w czasie. Starzy nauczyciele nadal byli by "autorytetem" (no przecież znam faceta już 7 lat i nie powiem mu wypierdalaj, bo to on nauczył mnie, że 2+2=4). W gimnazjum nauczyciel jest traktowany jak zło konieczne, zło które szybko minie i nawet nie warto zapamiętywać jak się nazywa. Skoro mi (osobie dorosłej) mówi Dawid, to czemu ja mu nie mogę mówić po imieniu Czesiu? W starym systemie wytłumione rozterki małolata trafiały do szkoły średniej, gdzie nagle spotyka się z innym traktowaniem. Podchodzili do niego jak do osoby dorosłej, dając mu wybór. Nakazy zamieniły się w prośby, a motywacją było to, że na tym już koniec przymusowej nauki (byle do końca). Dziś kończąc gimnazjum z buntem we krwi, ten sam bunt okazuje się w szkole średniej.
Reasumując swoje wypracowanie:
W starym systemie oświaty szkołę zaczynało się w wieku lat 7 i pierwszy etap kończyło się w wieku lat 15. Okres "buntowniczego dojrzewania" (apogeum buntu) przypadał na ok 16 rok życia, czyli na okres szkoły średniej [16-19 (20) rok życia] i człowiek kończył ją w pełni dojrzały.
Dziś podstawówka przypada na 7-13 rok życia, gimnazjum 13-16 (buntownicze apogeum), a szkoła średnia 16-18 (19) rok życia. Gdyby minister się doedukował, to widział by w jakie gówno pcha młodzież. Taki system oświaty miał prawo istnieć i funkcjonować prawidłowo 100 lat temu, ale nie dziś. Aby on się sprawdził dziś, to dzieci do podstawówki powinny iść w wieku 5 lat, a i to nie da gwarancji jego powodzenia. Ową wiedzę osiągnąłem śpiąc podczas wykładów na uczelni, więc minimalnym nakładem pracy własnej. Taką praktykę polecił bym każdemu ministrowi edukacji.
Chciał bym też poruszyć drugą stronę medalu, a mianowicie temat rodziców i nauczycieli. Swoje zdanie o gimnazjalistach dobitnie przedstawiam w komentach na wyKurwie, ale pomimo tej dobitności nie dziwię się ich podejściu. Każdy z nas miał swój okres dojrzewania i lepiej aby go pamiętał do końca życia. To że okres ten przypada na okres gimnazjum już pokazałem. Należy pamiętać i uświadomić sobie, że do 16 latka musimy podejść tak, jak my żeśmy chcieli aby nas traktowano w wieku lat 18 - z szacunkiem. Każde inne podejście spowoduje "bunt". O tym nie pamiętają nauczyciele i rodzice, dla których miara dojrzałości to dowód osobisty i zdana matura. Jest to bzdura. To, że gimnazjaliści są nieodpowiedzialni, głupi, bezmyślni itp. nie do końca jest ich winą. Oni po prostu się przystosowują do otoczenia, a otoczenie właśnie tak ich traktuje. Skoro rodzic nie ma czasu dla dziecka, które postanowi mu zaufać i się zwierzyć, to czego on może oczekiwać później? Tego, że sąsiadka mu powie jak dziecko obala wino w bramie. Dla rodzica życiowy problem dziecka (zawód miłosny) jest błahostką, ale nie jest on taki błahy dla nastolatka. Gdyby rodzic miał czas pogadać i wyjaśnić, że nie ta (ten) to inna (inny), to dzieciak nie ciął by się po rozstaniu ze swą (swym) lubą (lubym). Jeśli nauczyciel oczekuje szacunku ze strony 16latka, to niech mu ten szacunek okaże. Jak nauczyciel przy klasie mówi "Kowalski Ty debilu", to nie dziwcie się, że Kowalski mu kubeł na głowę założy za pół roku. Wielu z Was jak by na jakimś kursie usłyszało takie słowa skierowane do Was, z agresją i 100% przekonaniem w głosie ze strony wykładowcy, to po prostu by mu na miejscu przestawiła jedynki, bo nie pozwolili byście sobie na publiczne poniżenie. Dla nauczyciela ów Kowalski to jeden z 1000 uczniów jakich widuje, ale przez takie potraktowanie go Kowalski traci wszystko w oczach klasy, z którą się utożsamia i w której sobie wywalczył pozycję.
Skoro gimnazjalistę traktujemy jak gówniarza, to nie dziwmy się, że tak się zachowują. Jak 14 latek chce pogadać, bo ma problem to się go zbywa, bo jaki to problem może mieć małolat? But mu się rozwiązał? Ale jak 14 latek zabija, to każdy by go sądził jak dorosłego, bo zrobił to jak dorosły. Jeśli rodzić lub wychowawca nie potrafi dziecku wypełnić czas wolny, to dziecko samo to zrobi, a że jest to istota ludzka i dąży do celu po najmniejszej linii oporu, to wybiera drogę destruktywną, która jest lżejsza od kreatywnej. Jeśli dacie dziecku alternatywę w postaci zbudowania zamku z piasku, albo zniszczenia już zbudowanego, to wiadomo, że zniszczy bo to łatwiejsze. Niepilnowanemu dziecku łatwiej iść wypić piwo z kolegami, niż odrobić lekcje. Problem z dorosłymi polega na tym, że sami zapomnieli jak to jest być nastolatkiem.
Mnie tylko cieszy, że ten okres mam za sobą.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Dejvid dnia Sob 15:21, 04 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AlumDark




Dołączył: 12 Maj 2011
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zdolny Śląsk

PostWysłany: Sob 15:40, 04 Cze 2011    Temat postu:

Tak Dejvid zgadzam się z Tobą w 100%, ale jak ja miałem 15-16 lat moim atrybutem były wtedy długie włosy i w ten sposób okazywałem bunt wobec formy, którą mi narzucało społeczeństwo (tak mi się wtedy wydawało), a nie nóż w plecaku, kastet w kieszeni i broń pneumatyczna w kurtce, a skoro Ci ludzie tak bardzo pragną by ich traktować, jak dorosłych to muszą mieć świadomość, że przemoc wraz z brakiem szacunku do zdrowia i życia ludzkiego to nie jest rozwiązanie, ale to akurat wynik przez Ciebie opisanych błędów...
W tamtych czasach dla mnie szczytem ekstrawagancji było przebić sobie uszy...Ale co ja tam wiem Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dejvid




Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław / Nysa

PostWysłany: Sob 16:37, 04 Cze 2011    Temat postu:

Ja np. uwielbiałem się sprawdzać w piciu piwa VIP (z biedronki) na czas podczas krótkich przerw w szkole, na lekcji j. polskiego daliśmy radę w 3 osoby wypić pół litra, w podstawówce kolega przyniósł pocisk przeciwlotniczy (nie wiem jaki kaliber, ale do plecaka ledwo zmieścił). Tak czy inaczej też grzeczniśmy nie byli. Ale nikomu do głowy nie przyszło, aby w wieku lat 15 gwałcić 9 latka, w wieku lat 14 skopać na śmierć kolegę. Zdarzały się kradzieże i pyskówki do starszych, ale one kończyły się solidnym strzałem w siekacze, a jak szło się poskarżyć do domu, to w domu dostawało się za to, że pyskuje się do starszych i za to, że się nie umie obronić. Wtedy wszystko było kwestią wychowania, a dziś jego brakiem, nie zmieniło się tylko to, że owoce zakazane nadal są najsmaczniejsze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ShadowPrimeMinister




Dołączył: 13 Lut 2011
Posty: 424
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń

PostWysłany: Sob 17:39, 04 Cze 2011    Temat postu:

No to ja się wypowiem, jako przyszły przedstawiciel (oby nie) strony nauczycieli.

Dejvidzie, zgadzam się z Tobą w większości rzeczy, ale chciałbym uściślić kilka spraw.


Cytat:
Jeśli nauczyciel oczekuje szacunku ze strony 16latka, to niech mu ten szacunek okaże.


Zdecydowanie nie zgadzam się z tym zdaniem. Najpierw szacunek od nauczyciela? O nie, najpierw szacunek ma wykazać uczeń, w końcu jest młodszy, jest pod nauczycielem i to nie on tu rządzi, aby jemu na wejściu okazywać szacunek. Nie chcę tu ukazywać nauczyciela jako sadystę, który po wejściu do sali zacznie się drzeć i w ten sposób chce szacunku. Ale jeśli na pierwszej godzinie z jakąś klasą, gówniarz zwróciłby się do mnie po imieniu, albo palnął jakiś tekst godzący w mój wizerunek to mam mu okazywać szacunek, żeby on okazał go mi? To nie działa w tę stronę. Relacja nauczyciel-uczeń nie powinna być partnerska. Szacunek tu powinien działać w obie strony. W ciągu całej mojej edukacji poznałem chyba góra 3 nauczycieli, którzy rzeczywiście jechali z co niektórymi jak ze szmatą i to jest przykład, który podałeś:

Cytat:
Jak nauczyciel przy klasie mówi "Kowalski Ty debilu", to nie dziwcie się, że Kowalski mu kubeł na głowę założy za pół roku.


Oczywiście, że zdanie zależne od kontekstu, ale przyjmujemy, że nie jest to żart. Nie wolno doprowadzać do tego, aby nauczyciele o takim podejściu trafiali do szkół. Żeby facet, czy baba po Chemii, po 3 latach nieudolnego szukania pracy w końcu postanowił/a, że pójdzie do szkoły bo coś robić musi. Nauczyciel powinien mieć solidne zaplecze metodyczne i psychologiczne. I dlatego nigdy nie zrozumiem decyzji o zamykaniu kolegiów nauczycielskich i dlatego zawszę będę powtarzał: przed otrzymaniem pracy nauczyciela powinno się zdawać egzamin z wiedzy z przedmiotu nauczanego oraz z teorii metodyki i psychologii. Nauczyciel, to ma być nauczyciel, a nie osoba z wiedzą z przedmiotu. Powiecie, dawniej egzaminów nie było i nauczyciele mieli szacunek, tak, zgadza się. Ale czasy się zmieniają, dzieciaki się zmieniają i rodzice też. W takim stresu w jakim może byc dziś na lekcji, niekompetentny nauczyciel łatwo może dojść na skraj załamania, bo nie potrafi sobie radzić z klasą. Bo kto go miał nauczyć, skoro być może nigdy w życiu nie podejrzewał, że skończy w szkole.



Cytat:
Należy pamiętać i uświadomić sobie, że do 16 latka musimy podejść tak, jak my żeśmy chcieli aby nas traktowano w wieku lat 18 - z szacunkiem. Każde inne podejście spowoduje "bunt".


Niestety, tak jest w dzisiejszym świecie. Ale weź teraz wytłumacz nauczycielce z 30sto letnim stażem, że w dzisiejszych czasach do 16 latka już nie może podchodzić tak, jak 15 lat temu. Wyśmieje cie, i powie, że ona nie będzie się użerała z dzieciarami. Dziś zupełnie inaczej szkoli się nauczycieli. Ale zanim kadra się wymieni minie trochę czasu. Naturalny stan rzeczy. Pewnie nie raz zauważaliście podejście w nauczaniu nauczyciela 28 letniego i nauczyciela 50 letniego. Ten pierwszy wie, o tym, że zasada szacunku musi działać w obie strony. Ten drugi najczęściej tylko go oczekuje.

Niestety, ale są pewne rzeczy, na które nie mamy wpływu.

Ja, jako optymista wierzę, że zmiany ram czasowych, w których odbywał się ten najbardziej popieprzony okres w dojrzewaniu jakoś wrócą na swoje tory po tym, jak powróci się do starego porządku nauczania. A przynajmniej polepszy się sytuacja w szkole na zasadach o których pisałeś, że dzieciak nie będzie pyskował nauczycielowi, który uczy go od 6 lat.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dejvid




Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław / Nysa

PostWysłany: Sob 18:15, 04 Cze 2011    Temat postu:

Odnośnie szacunku na linii uczeń-nauczyciel, nie ma tu na myśli skrajności i odpowiadaniu szacunkiem na brak wychowania. Ale nauczyciel zwracający się do ucznia nie powinien mówić "ej, ty Kowalski idź po kredę" tylko "Jasiu bardzo Cię proszę przynieś kredę" - taki szacunek mam na myśli. Jak nauczyciel podchodzi do ucznia (który już czuje się dorosły) jak do przedmiotu, to niech się nie dziwi, że uczeń ma takie podejście do niego. Jest to o tyle niebezpieczne, że uczeń swoją niechęć do nauczyciela z matmy odbije na nauczycielu z chemii, któremu łatwiej jest wejść na głowę. Chcemy aby młodzież zachowywała się jak dorośli, oni chcą być dorośli, więc traktujmy ich jak dorosłych w każdym aspekcie życia, a nie kiedy nam to pasuje (najczęściej nakładając obowiązki).
Tu właśnie kłania się to o czym pisałeś. Nauczyciel starej daty nie wyobrazi sobie, aby do 16 latka zwrócić się per Pan/Pani, bo pamięta czasy kiedy takiego gówniarza mógł lać linijką, ale to o czym ja pisałem (o dojrzewaniu) jest nieuniknione i nie da się tego zmienić. Należy się z tym pogodzić i się do tego dostosować, a nie z tym walczyć. Co zaś do doboru kadry pedagogicznej w szkołach, to jest to kolejna porażka ministerstwa. O ile na uczelni "wykładowcą" może być ktoś, kto ową uczelnię skończył rok wcześniej, to w szkołach niższego szczebla jest to niewyobrażalne. Sama wiedza nie wystarczy do nauczania. Potrzebna jest jeszcze umiejętność jej przekazania i "powołanie". Co z tego, że pani z matmy ma wszystkie wzory w głowie jak zawodzą ją nerwy przy humaniście, który nie zapamięta wzoru na pole kwadratu. Zamiast zmienić sposób i dać mu możliwość wglądu we wzory na sprawdzianie, to ona woli go gnoić pokazując mu jaki jest tępy, a przecież on wie gdzie i kiedy je zastosować, tylko nie pamięta jaki on był. Już mało ją interesuje to, że Pana Tadeusza łepek zna na pamięć, bo ona uczy matmy, a to królowa nauk. Inny aspekt. Mnie zawsze uczono, że aby przysiąść na tyłku i mieć "chęć" do nauki, to trzeba się wyszaleć. O tego w szkole był W-F, a jak się zaczynał jako pierwszy i to jeszcze na basenie, to wyżyłem się na cały dzień. Dziś lekcje W-Fu, to gra w brydża, bilard i szachy (autentyczny przypadek jednej ze szkół we Wrocq). No to gdzie ten dzieciak ma się później wyżyć? Na lekcji, bo przerwy za krótkie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dejvid dnia Sob 18:25, 04 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Thorvoy
Administrator



Dołączył: 30 Sty 2011
Posty: 1845
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 18:44, 04 Cze 2011    Temat postu:

Odrobinę zaofftopuję. AlumDark, niedawno nawet wypowiadałem się w temacie na forum: NIE ISTNIEJE coś takiego, jak dozwolona prawem długość ostrza/noża.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dejvid




Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław / Nysa

PostWysłany: Sob 19:04, 04 Cze 2011    Temat postu:

Jemu zapewne chodzi o coś innego Smile. 11 albo 16 cm to długość wystarczająca do przebicia serca, a krótszym ostrzem jest to trudne, bo można wbić ale nie przebić. Z tego co pamiętam mierzyło się to zaciskając pięść na ostrzu i nie powinno zanadto wystawać z dłoni.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JohnyDoe




Dołączył: 23 Maj 2011
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia / Niemcy

PostWysłany: Sob 19:39, 04 Cze 2011    Temat postu:

Z tego co sie orientuję czyste wejście, pod żebrami wymaga sztyletu/ostrza 8 i 1/2 cala (albo 9 i 1/2). Z kolei wystarczy, że trafisz w śledzionę czy inny bliski organ, do tego wystarczy krótki śrubokręt.
Proszę założyć konkretny temat odnośnie ostrzy albo przestać offtopować, bo się śmietnik robi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.kijwoko.fora.pl Strona Główna -> Własne pomysły Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin