www.kijwoko.fora.pl

pawel91BDG

Najgorsze jest w ty przypadku to, że ja jestem nauczony pisania "nadziei" i jak synek mój w przyszłości gdzieś tam odległej by poszedł do szkoły i dostał by nie wiem, pałę z polaka bo ja go nauczyłem pisać "nadziei" a obowiązuje "nadzieji" ciężko by było się ludziom którzy już ukończyli edukację podstawową przerzucić na nową pisownię. I wtedy ja, który nie ma problemów z ortografią był bym zaskakiwany nawet i przez worda, że piszę coś dobrze a on mi podkreśla że źle... bo się zmieniło.
W sumie, mogę to porównać do batalii Palikota w wojnie o krzyż na sali sejmowej lub legalizację marihuany. Są ważniejsze wg mnie rzeczy i nie chcę się nawet zajmować tego typu bzdetami, bo w sumie ten temat uważam, za ot taki trochę zbędny bzdet.

Aleksy

Zajmowanie się bardziej ważnymi sprawami nie oznacza porzucenia tych mniej. A co do przyzwyczajenia, to nic nie broni by wprowadzić nowe zasady (a właściwie przywrócić stare), ale dopuścić jako formę dopuszczalną jeszcze dotychczasowe.

Thorvoy

Ale reguła jest prosta: rzeczowniki kończące się na "ja" odmieniasz w celowniku tak, by kończyły się na krótkim "i". Tyle filozofii. Dodam, że faktyczna wymowa "nadziei" jest bliższa zapisowi "nadzieJ" niż "nadzieJI".

Aleksy

Tylko po co to? Te zasady są jak uchwalenie coraz to kolejnych ustaw.

Thorvoy

W takim razie może nie mieszajmy bardziej. Choćby ze względów, o których prawi Paweł. Nie róbmy z polszczyzny drugiego esperanto. Już wystarczy, że mi się nóż w kieszeni otwiera, na usta zaś kurwy cisną, kiedy czytam o "briefingach" posłów w Sejmie (http://biznes.onet.pl/awantura-w-sejmie-mam-poczucie-obciachu,18515,4892754,1,onet-wiadomosci-detal), a przecież piękna (i trudna) polszczyzna jest częścią naszej tożsamości narodowej.

Aleksy

A nie była nią kiedy była jeszcze normalnie pisana?

liczek

Ja bym się tego nie czepiał. Jaki język mamy każdy wie. Mamy większe problemy na głowie niż czepianie się odmian, ortografii i interpunkcji (do której nota bene nie przywiązuje żadnej uwagi).

Aleksy

Są problemy większe i mniejsze, ale istnienie większych nie powoduje całkowitego zakopania mniejszych.

Thorvoy

Chodzi o to, że wystarczy kolejnych rewolucji. Starą polszczyzną i tak już się nie posługujemy, to se ne vrati. Szanujmy jednak ten język, którego uczyliśmy się od dzieciństwa i nie mąćmy w nim za często. Wystarczy, że rzygam wszystkimi angielszczyznami, których prywatnie mam czasem ochotę zabronić ustawowo, jak to robią np. Francuzi.

Aleksy

Nie byłoby złe zastępowanie angielszczyzny przez rodzime synonimy. Co do rewolucyjnych zmian to zmiany te i tak są durch wprowadzane przez RJP, a ta przynajmniej by coś dała (zbliżenie języka pis. i mów. jak kiedyś).

Thorvoy

Nie ukrywam, że Twoje germanizmy też przyprawiają mnie nieco o dreszcze.

Aleksy

Radzę ci nie ruszać germanizmów, bo na Górny Śląsk czy Kaszuby miałbyś dożywotni zakaz wstępu... pod groźbą kary śmierci wymierzonej przez lud Razz

EDIT: Zresztą nie ino tam... bo w inkszych regionach też się nimi posługują.

Thorvoy

Rozumiem poczucie przynależności do Śląska jako ojczyzny z niemieckimi korzeniami, przypominam jednak, że dzisiaj Śląsk jest polski. Regionalizmy są w porządku, ale nie mam ochoty rozmawiać z krajanem po germańsku.

Aleksy

Polski, chiński, rumuński, ale kultura ta sama. Taki urok zakamuflowanej opcji niemieckiej, że państwo może i się zmienia, ale my i tak gadamy po swojemu, albo do państwowego dodajemy trochę swego.

Thorvoy

To mów po śląsku chociaż, nie po niemiecku. Najlepiej jednak tak, żeby żaden z goroli nie musiał pytać, o co Ci chodzi.